PokredzieBannerDlugi

KALENDARIUM

POWIEDZIELI

Zawodnicy od lat jeżdżą z niedoleczonymi urazami. Specyfika naszego sportu jest taka, że w wielu przypadkach można to zrobić bez powodowania zagrożenia. Sam to robiłem jako zawodnik i te mecze wychodziły mi różnie. Kiedy było źle, to też dochodziłem do wniosku, że nigdy więcej, ale i tak startowałem. Naprawdę nie widzę tu idealnego rozwiązania.

Mariusz Staszewski

UniaLeszno-PGEKto z was zna pana Wojciecha Tomczyka, pana Marka Małeckiego, panią Marię Bogdan, pana Jacka Bartosia, pana Marka Czerneckiego, pana Łukasz Grendę, pana Jacka Laskowskiego, panią Sylwię Lewandowską, pana Andrzeja Nowaka i pana Jacek Walczykowskiego? Znacie? My tak średnio. I błąd. Bo to teraz najważniejsze osoby w polskim żużlu. To właśnie to gremium (acz pewnie w niepełnym składzie) zmieniło tabelę Ekstraligi i zacnie "ustawiło" najbardziej frapującą zagadkę finiszu. Nie wiadomo, czy śmiać się śmiechem pustym, czy im dziękować. Wszak równie dobrze mogli to zrobić we wrześniu. Albo w październiku. Unii Leszno dodatkowy punkt niewiele pomoże. Oni swój mecz roku z bezpośrednim rywalem do "czwórki" przegrali w uczciwej walce. Chcąc pozostać w grze i tak muszą podbić Motoarenę. Co innego PGE Marma. Im ten dodatkowy punkt - acz wcześniej wywalczony na torze, pamiętamy -  w dwa dni po niespodziewanym policzku od gorzowian, spadł z nieba. Była sytuacja podbramkowa (porażka z Falubazem równa się spadek) - nie ma takowej. Teraz nawet "cud w Gorzowie" może nie uratować Sparty.


Nie popieraliśmy od początku i nie popieramy odbierania drużynom punktów przy "zielonym stoliku", w sytuacji innej niż udowodniona korupcja lub nie stawienie się na mecz. Mniejsza o to, jakiego klubu by to dotyczyło. Korupcji w polskim żużlu, odpukać, w tym sezonie nie stwierdzono, a PGE Marma 2 czerwca przyjechała co prawda na mecz do Leszna, ale - co nie jest już dziś tajemnicą - od początku nie zamierzała w nim jechać. "Walkower tolerowany"? Władze ligi uznały, że za tak rażące wykroczenie należy się drastyczna kara. Z odebraniem punktu włącznie. Obydwu zresztą drużynom. Cóż, przyjęliśmy do wiadomości. Liga weszła w decydującą fazę, o punkcie ujemnym nikt już nie pamiętał. Do wczoraj.

Wcześniej larum specjalnego nie było chyba także z tego powodu, że sami kibice rzeszowscy po leszczyńskim incydencie kar się spodziewali. Wielu drakońskich. Nie jednego, a kilku nawet odjętych punktów. Choć dziś, naturalnie, mało kto się do tego przyzna. Bo w gruncie rzeczy, czym różni się takie postępowanie, jak PGE Marmy, od oddania walkowera? Walkowera, za który przecież w myśl regulaminu jest odejmowany punkt meczowy oraz jest "wlepiana" kara finansowa. Chyba tylko jednym. Otóż różni się tym, że można przy okazji pogrążyć finansowo klub rywala. Ten będzie musiał zapłacić punktówkę swoim zawodnikom za całe 75 "oczek", zwrócić kibicom pieniądze za bilety (nawet jeśli nie nakazuje tego regulamin imprezy, to tak nakazuje przyzwoitość). Do tego musi też ponieść pełne koszty organizacji zawodów. A te wcale nie są małe. To akurat pani prezes Półtorak zeszłej jesieni udowodniła całej żużlowej Polsce. Z rachunkami za bilety lotnicze i drogie alkohole w gratisie.

Po dwóch miesiącach od nieszczęsnego meczu na "Smoczyku", w setkach publikacji na ten temat, pamięć się rozmywa. Ale warto sobie raz jeszcze przypomnieć, kto tę aferę rozpętał? Kto nie chciał jechać? Unia, czy PGE Marma? Unii dołożono karę za "popełnienie błędu w sztuce przygotowania toru do zawodów żużlowych zarządzanych przez SE". Choć to właśnie przedstawiciele tej SE, i tego PZM, uznali, że tor jest zgodny z regulaminem. Ba, jak twierdzi do dziś prezes Dworakowski, wszystkie wcześniejsze działania torowe prowadzone były pod okiem komisarza. PGE Marma złamała wszelkie możliwe punkty regulaminu. Ze zignorowaniem poleceń sędziego, samowolnym opuszczeniem miejsca zawodów i wyprowadzeniem motocykli z parkingu na czele. Teraz, w myśl orzeczenia Trybunału PZM, ci, którzy jechać chcieli (i pojechali) ze 158 tys. zł kary zapłacą 118, tym zaś, którzy odmówili jazdy, z 255 tys. podaruje się... 210, pozostawiając, chyba pro forma, całe 45 tys. "Na waciki".

Czyli wychodzi na to, że gdyby Walasek, Pavlic, Sówka i Pedersen łaskawie wyjechali tamtego dnia na tor, niechby nawet przegrali z kretesem, koszty wypłat dla nich byłyby dużo większe, niż finalny efekt całej rozpętanej hecy. Olania tysięcy kibiców i wystawienia na pośmiewisko autorytetu ligi.

Po wczorajszym werdykcie Trybunału wygląda na to, że można bezkarnie powiedzieć zawodnikom "zakazuję wam wyjeżdżać na tor, bo..." (i tu wymyślić jakiś pierwszy z brzegu powód - ten zawsze się znajdzie), zapłacić później grzecznie 45 tys. zł kary i z uśmiechem na ustach pogrążyć finansowo rywala, który będzie musiał zapłacić za 75 punktów plus ponieść wszystkie koszty. Równolegle można zacząć udzielać pierwszych wywiadów p.t. "zwycięstwo sprawiedliwości".

Najdotkliwszą karę (200 tys. zł oraz odjęcie 1 punktu w tabeli) PGE Marma otrzymała za złamanie paragrafu 316 pkt 36 RSŻ, który brzmi:
"za usiłowanie bądź podejmowanie niegodnych działań przez działaczy lub osoby powiązane" (to m. in. przewinienia korupcyjne, szantaż, zastraszenie, uniemożliwienie udziału w zawodach, oszustwo, itp.).
W tym przypadku chodziło oczywiście o uniemożliwienie udziału w zawodach. Trybunał w całości oczyścił rzeszowian z zarzutu złamania tego punktu. Czyli to nie prezes Półtorak, ani ktokolwiek z działaczy PGE Marmy, nakazał zawodnikom nie wyjeżdżanie do wyścigów. Sami sobie to wymyślili. Albo posłuchali "jednorękiego" wówczas Nickiego Pedersena. Cofnijmy się do tamtych wydarzeń. Są filmy, są relacje. Skąd padały hasła "nie jedziemy!"? Co mówił po meczu Jurica Pavlic? Dlaczego machał tylko ręką zrezygnowany Grzegorz Walasek? Na wszystkich filmach w centrum wydarzeń jest jedna, charakterystyczna osoba. Ale według trybunału nie jest to "uniemożliwienie udziału w zawodach". To co to jest? Czy jeśli pani prezes mówi, żeby nie jechać, to zawodnik wsiądzie na motor i pojedzie? To tak samo prawdopodobne jak to, że menadżer Kryjom dowie się kogo kontraktuje jego klub.

Przez cały pamiętny tydzień prezes Półtorak powtarzała jak mantrę zdanie "Nigdy więcej już nie pozwolę narażać moich zawodników na niebezpieczeństwo". Hasło-wytrych. I za serce chwyci, i trudno odmówić słuszności takiej postawie. Kiedy jednak lider "Żurawi" Grzegorz Walasek po drugim w krótkim czasie solidnym upadku, zapowiedział, że "czas zakończyć sezon, bo to robi się już niebezpieczne", czekaliśmy na słowa otuchy i poparcia ze strony pani prezes. W końcu Walasek, porozbijany, nie tylko dla siebie, ale i dla kolegów z drużyny oraz rywali stwarza zagrożenie. A przecież nigdy więcej... Ale chyba tym razem pani prezes nie miała nic przeciwko temu, żeby "Greg", nawet z przetrąconym kręgosłupem, ścigał się jak szalony - dopóki sił starczyło - z teamem Iversena i Kasprzaka. Szacunek dla zawodnika. Gdzie była pani prezes? W Częstochowie obok Walaska jej nie widzieliśmy.

Mogło się skończyć tylko na dotkliwych karach finansowych, już w czerwcu, i nie byłoby sprawy. Prawda. A Sparta sama sobie winna. Gdyby wygrała z Gorzowem, tematu utrzymania w ogóle by nie było. Ale to nie zmienia faktu, że stworzono właśnie precedens. Fantastyczny precedens do kolejnych machlojek w polskim żużlu na kilka kolejnych lat. Jaki autorytet mogą mieć władze Ekstraligi, których decyzja, na dwie kolejki przed końcem rundy, jest zmieniana o 180 stopni, a tabela ich sztandarowego produktu, na który mają chuchać i dmuchać, jest przewracana do góry nogami? Tak, do góry nogami, bo ten "tylko" jeden punkt, który nagle wpadł rzeszowianom do koszyczka, na samym finiszu rozgrywek całkowicie zmienia szanse rywalizujących ekip. Kto jeszcze uwierzy w to, że ta liga jest czysta i pozbawiona nacisków, jeśli otworzy zakładkę Trybunał PZM i ujrzy 10 nieznanych nazwisk, a zaraz potem zerknie na skład Zarządu tego gremium i pod nr 29 ujrzy...

Ludzie mają pomału dość. Ostatnio dali temu wyraz w Lesznie, a we Wrocławiu trener Baron pewnie już niebawem dostanie karę za powiedzenie czegoś, o czym od dawna mówi cała żużlowa Polska. Za żużel wzięli się biznesmeni. A kiedy wciąż słyszy się tylko o komisarzach, regulaminach, paragrafach, betonie, ubijaniu, płaczu nad torem, "wybieraniu" rywali w PO, krzywych bandach, tłumikach, karach dla Leszna, KSM-ie, odwołaniach, trybunałach i kolejnych instancjach, puszczają nerwy. Teraz dowiadujemy się, że 2 czerwca nic się tak naprawdę nie wydarzyło. Co wyście zrobili z tego sportu?!

Zmienianie tabeli na dwie kolejki przed końcem rywalizacji - abstrahując już od kwestii skali win w sytuacji z Leszna - z punktu widzenia sportowej przyzwoitości jest czynem haniebnym. Odbieranie, a następnie oddawanie punktów, przez wzgląd na całość produktu, jakim jest Ekstraliga, jest czynem głupim. Nie robi się takich rzeczy. Ten smród już się nie ulotni. Ale w zasadzie, to jest już nam wszystko jedno. Zmęczeni tym jesteśmy. Niech już się ta Marma utrzyma. Sparta ma spaść - niech spadnie. Niech w zimie prezes Półtorak kupi pięciu Pedersenów i niech wreszcie zdobędzie ten medal. Jeśli to ma przyspieszyć catharsis, przetrwamy.

Korzystanie z linków socialshare lub dodanie komentarza na stronie jednoznaczne z wyrażeniem zgody na przetwarzanie danych osobowych podanych podczas kontaktu email zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych. Podanie danych jest dobrowolne. Administratorem podanych przez Pana/Panią danych osobowych jest właściciel strony Jakub Horbaczewski . Pana/Pani dane będą przetwarzane w celach związanych z udzieleniem odpowiedzi, przedstawieniem oferty usług oraz w celach statystycznych zgodnie z polityką prywatności. Przysługuje Panu/Pani prawo dostępu do treści swoich danych oraz ich poprawiania.

KALENDARIUM

POWIEDZIELI

Zawodnicy od lat jeżdżą z niedoleczonymi urazami. Specyfika naszego sportu jest taka, że w wielu przypadkach można to zrobić bez powodowania zagrożenia. Sam to robiłem jako zawodnik i te mecze wychodziły mi różnie. Kiedy było źle, to też dochodziłem do wniosku, że nigdy więcej, ale i tak startowałem. Naprawdę nie widzę tu idealnego rozwiązania.

Mariusz Staszewski

Odwiedź nasze social media

fb ikonkaX ikonkaInstagram ikonka

Typer 2025 - zmierz się z najlepszymi!

NAJBLIŻSZE ZAWODY W TV

 PGE Ekstraliga 2025
1. Orlen Oil Motor Lublin  11 24 +184
2. Betard Sparta Wrocław  11 20 +103
3. PRES Grupa Deweloperska
 10 17 +54
4. Stelmet Falubaz  11 15 -38
5. ZOOLeszcz GKM Grudziądz  11  9 -10
6. Krono-Plast Włókniarz  10  7 -21
7. Stal Gorzów  11  5 -117
8. Innpro ROW Rybnik
 11  4 -155
 Metalkas 2. Ekstraliga 2025
1. Abramczyk Polonia
 11  22 +142
2. FOGO Unia Leszno  10  21 +162
3. Cellfast Wilki Krosno  11  16 +49
4. Texom Stal Rzeszów  11  15 -11
5. Hunters PSŻ
  9   8 -52
6. H.Skrzydlewska Orzeł Łódź
 10   5 -99
7. Autona Unia Tarnów  10   5 -91
8. Moonfin Malesa Ostrów  10   3 -100
Krajowa Liga Żużlowa 2025
1. Ultrapur Start Gniezno
 8  16 +93
2. Wybrzeże Gdańsk
 8
 16 +86
3. Pronergy Polonia Piła  9
 14 +58
4. Optibet Lokomotiv  9
 12 +1
5. Trans MF Landshut Devils  9  8 -34
6. Speedway Kraków  10  4 -160
7. OK Kolejarz Opole  9 2 -144

Klasyfikacja SGP 2025 (po 7/10 rund)

1.   Bartosz Zmarzlik
131
2.   Brady Kurtz
122
3.   Fredrik Lindgren
99
4.   Daniel Bewley 97
5.   Jack Holder 86
6. Łotwa duża  Andrzej Lebiediew 59
7.   Max Fricke
59
8.   Robert Lambert 57
9.   Dominik Kubera 51
10. Czechy duzaFlaga  Jan Kvěch 49
11. Mikkel Michelsen 48
12. Anders Thomsen
45
13. Jason Doyle
39
14. Martin Vaculík 39
15. flaga niemiec Kai Huckenbeck 32
16. Leon Madsen 16

PARTNERZY

kibic-zuzla logozuzlowefotki-logo
WszystkoCzarne blog

Pomóż kontuzjowanym

KamilCieślar
DW43